Niby listopad ale w mojej głowie już swięta ;)

 Cześć!
Z kwarantanny wyszliśmy cali i zdrowi. Łukasz, nie licząc tego, że nie mógł nigdzie wychodzić całkiem porządnie
odpoczął, a należało się bidulkowi. Z ciekawostek w między czasie byliśmy na jednym nieoficjalny sporcie gdzie
zebrali się miłośnicy wszelkich marek aut - o tym będziem ozna przeczytać na oficjalnej, facebookowej stronie
Pana Rama.

Z tematów trudnych: narobiłam sobie trochę bigosu w robocie, jeszcze nikt o tym nie wie i ja sama nie wiem jak z
tego wybrnąć. Waga nieznacznie poszła do góry, ale biorąc ostatnie rozluźnienie w diecie i niemal całkowity brak
ruchu.. trudno się dziwić. Naucie też moim zdaniem nie poświęcam zbyt dużo czasu, a po pracy zamiast brać się za
inne konstruktywne zadania często ucinam sobie drzemkę.

W tym roku czułam jakiś niedosyt Halloween i niemal od razu zaczęłam myśleć o świętach Bożego Narodzenia.
Pod względem duchowym jest to dla mnie mało znaczące święto z uwagi na to, że jednak nie po dordze mi z wiara. 
Dla mnie jest to raczej celebrowanie zakończenia kolejnego roku, okazja do udekorowania domu, obdarowania się
prezentami. Od połowy listopada rozglądam się za świątecznymi ozdobami - kilka nowych juz mam i powoli powoli
zaczynam  je ustawiać tu to tam, jeszcze nie nachalnie, ale od 6 grudnia ruszam pełną parą ;)



Komentarze